Andrzej Dragan (2019) Kwantechizm, czyli klatka na ludzi, Warszawa, Wyd. Fabuła Fraza
Długo się zastanawiałem nad ofertą, którą otrzymałem. Decyzja wszak nie była prosta. Projekt77 zwrócił się do mnie z prośbą o recenzję książki dr hab. Andrzeja Dragana pt. Kwantechizm, czyli klatka na ludzi (2019, Wyd. Fabuła Fraza). Decyzja nie była prosta co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze okładka nie zwróciła mojej szczególnej uwagi; po drugie połączenie fizyki (kwan-) i religii (-techizmu) już porusza we mnie pewne zwątpienie. Niemniej jednak o mojej decyzji zadecydował wywiad, jaki został mi przedstawiony na potrzeby promocji (prowadzący Natalia Kuchta, Projekt77, 14.2.2019). Autor książki – Andrzej Dragan – wskazał, że przyczyną, dla której podjął się napisania tej książki była lista rzeczy, którymi chciał się podzielić ze swoim 4-letnim synem. Jak powiedział, była to swego rodzaju „subiektywna top-lista współczesnej fizyki” (cytat pochodzi z wywiadu).
Przyznam, że badawczo zajmują mnie możliwości poznawcze dzieci i ścieżki mentalne, jakimi uczęszczają dzieci, by poznawać świat poruszających się obiektów, płynnej materii i gazów – świat fizyki. Sięgnąłem po książkę, w której myślałem, że znajdę podpowiedź lub wskazówkę, która pokaże mi jak mam ten ciężki kamień, zwany „fizyką kwantową”, wyjaśnić dzieciom. Głęboko bowiem wierzę J.S. Brunerowi mówiącemu, że każde dziecko, na każdym etapie rozwoju, można nauczyć efektywnie każdego przedmiotu, podawanego w określonej formie, rzetelnej pod względem intelektualnym (Bruner, 1965, s. 37). Wszak tej brunerowskiej „formy” nauczania nie tak łatwo jest ustalić, spoglądając na świat z perspektywy fizyki kwantowej. No bo jak wyjaśnić dziecku (takiemu 4-latkowi), który ledwo zaczął poznawać zależności między przedmiotami, że przedmiot czy jego opis np. „’krzesło stoi metr ode mnie’, nie ma sensu na poziomie kwantowym” (cytat pochodzi z wywiadu).
Mimo że książki Andrzeja Dragana nie polecę, jako książkę dla dzieci to jednak rekomenduję ją rodzicom i nauczycielom szczerze zainteresowanym wprowadzaniem dzieci do świata nauki. Niezwykle ważne jest bowiem – zanim zaczniemy uczyć dzieci – zdać sprawę z tego, jakie są nasze ograniczenia poznawcze, jak łatwo my sami ulegamy iluzji i błędnym sugestiom płynącym z wnioskowania, a nawet zwykłego szacowania (patrz: str. 16 książki „Kwantechizm…”). Gwarantuję, że lektura Andrzeja Dragana będzie swoistym otworzeniem oczu nie tylko na zjawiska dnia codziennego (dlaczego kury ruszają głowami) ale także na fenomen czarnych dziur, relacji między wymiarami, pojawiających i znikających fotonach i wielu innych.
Poznanie naukowe nie jest łatwe. To nieustanna walka z samym sobą i własnymi przekonaniami. Jeśli chcemy poznawać ten świat takim, jakim jest, a nie takim, jakim go nam rysują wówczas książka „Kwantechizm…” jest pozycją, która może wam pomóc odkryć swoje słabości, otworzyć oczy i co najważniejsze – pokazać małym dzieciom, jak być wrażliwym na każdą informację płynącą ze świata.
Na koniec jeszcze jedno zaskoczenie. Myślałem, że osoba, która odwołuje się do takich postaci jak Galileusz, Newton, Einstein i Hawking i twierdzi, że nigdy nie piła kawy, nie istnieje… a jednak.