(2021) „Mury” Recenzja książki

David Frye (2021), Mury. Historia cywilizacji, Warszawa, Wyd. W.A.B.

Nigdy nie zwracałem szczególnej uwagi na zabudowania miejskie, które, choć otaczają miasta, stanowią dzisiaj raczej przeszkodę konieczną do okrążania, obchodzenia. Pomijając mury zamkowe, otaczające warownie na całym świecie, znam Wielki Mur Chiński, Mur Hadriana w Wielkiej Brytanii, Mur Berliński – wszystkie raczej ze zdjęć i anegdot niż z bezpośredniego doświadczenia. Przyznaję, że perspektywa rozpatrywania cywilizacji przez pryzmat murów nie była zanadto kusząca. Myślałem, co może być interesującego w stosie kamieni i cegieł budowanych w jednej linii? A jednak…

Pierwsze co zaskoczyło mnie w książce Mury Davida Frye były przypisy. Obecnie rzadko spotykany rarytas w publikacjach popularnonaukowych. Tymczasem przypisy odwołujące do źródła są pożytecznym elementem pozwalającym ocenić informację zawartą w treści książki. Bez nich trudno oszacować, co jest w książce samodzielną interpretacją autora, a co myślą zapożyczoną od innych. Co ważniejsze, przypisy pozwalają ocenić, które fragmenty tekstu są żartem, a tych David Frye nie szczędzi. Tak, więc, jeśli lubicie „sprawdzać karty”, na podstawie których autor książki zbudował narrację, wartością dodaną tej książki są właśnie cenne przypisy.  

Książka Mury składa się z 4 części. Frye prowadzi nas przez historię murów od pierwszych, znanych nam konstrukcji obronnych, wyjaśniając ich funkcję i znaczenie, poprzez zmiany myślenia grup społecznych na temat sposobu prowadzenia wojen i obrony, aż po schyłek ich znaczenia.

Nie wydaje się dziwne, że sięgając do pierwszych znanych murów, autor podąża do starożytnego Bliskiego Wschodu. Ale kto by przypuszczał, że najstarszy mur obronny powstanie …na pustyni? Nie zdziwiłaby myśl, że mur miałby otaczać coś cennego – miasto, kopalnie, ale mur broniący pustkowia? Tymczasem, jak się okazuje, najstarszy mur znajdował się na pustyni syryjskiej (s. 12). Mur chronił ludy, które przyjęły osiadły tryb życia. Najciekawsze jest to, że materiał konstrukcyjny (a tego do budowy długiego na kilkanaście kilometrów muru musiało być wiele) było na pustyni jak na lekarstwo. Budowniczowie murów wykorzystywali do tego celu dostępny w otoczeniu piasek. Niestety, ze względu na słabe właściwości konstrukcyjne, mur i przylegający do niego rów (fosa) łatwo ulegał zniszczeniu (a fosa zasypaniu) przez wiatr. W konsekwencji wydaje się, że praca przy murze była – moglibyśmy dziś powiedzieć – „pełnoetatowym” zajęciem.

Koncepcja murów, które miały chronić nie tyle mieszkańców miast ile całego kraju, była rozwinięciem idei murów otaczających miasta. Koncepcja urosła w wizji na skalę makro w Chinach, gdzie całe pokolenia cesarzy żyły myślą o odgrodzeniu się od najeżdżających kraj Hunów. Budowa Wielkiego Muru tak mocno się zakorzeniła, że obecnie pojęcie jest tożsame z pojęciem „domu”.

Autor zwraca uwagę, że ludy podróżujące (koczujące) w przeciwieństwie do grup osiadłych, stale musiały walczyć o byt. Zdobywanie pożywienia i dbanie o zwierzęta juczne, stanowiły codzienny zakres obowiązków. Jednakże te trudy życia sprawiały, że dbali o swoją kondycję i umiejętność walki. Osiadłe ludy chroniąc się za murem, zaprzestawały rozwijania umiejętności posługiwania się bronią, a trudniąc się rolą, nie rozwijały swojej sprawności w poruszaniu się na koniu. W konsekwencji budowniczowie murów skazani byli na sezonowe napady koczowników, którzy żerowali na rolniczych plonach.  

W starożytnej Grecji koncepcja budowania murów przebiegała zupełnie inaczej. Szczególnie Spartanie podkreślający znaczenie tężyzny fizycznej, traktowali mieszkańców miast otoczonych murami jak „baby” (s. 56). Ich koncepcja społeczności oparta na umiejętności walki, przypomina ideę obywatela-żołnierza. Takie podejście sprawia, że mury są niepotrzebne, bo każdy jest w stanie obronić się sam.

Historia murów obronnych opisana w książce Davida Frye Mury. Historia cywilizacji jest nie tylko historią budulca, ale koncepcji powstania murów w odniesieniu do wartości życia oraz strategii wojennej. W książce poznacie historię murów Cesarstwa Rzymskiego i Bizantyjskiego, zmianę w zakresie funkcji murów w czasie powstawania dział armatnich oraz nowych fortyfikacji (np. cytadel). Książkę kończy myśl o płotach, jako współczesnym synonimie murów obronnych.

Serdecznie zachęcam do tej niezwykłej lektury. Jest napisana językiem żywym, wartkim i pełnym humoru. Autor nie szczędzi danych historycznych i opisuje cywilizacje z perspektywy informacji, które rzadko są dostępne opinii publicznej. Z tego względu tym bardziej wydaje się znaczący fakt, że książka została wyposażona w tak bogatą bibliografię.